czwartek, 18 sierpnia 2016

Prolog - Księga III

Kolejny krzyk wydobywa się z mojego gardła, rozprzestrzeniając się po całym pomieszczeniu.

- Pani, jeszcze troszeczkę - powiedziała jedna ze służących, przykładając chłodny ręcznik do moich ociekających od potu czoła i dekoltu. Kiedy to zrobiła, ponownie odgarnęła dłonią niezdarne kosmyki włosów, wysuwających się z zaplecionego warkocza.

Czując ponowne uczucie zaciskającej się obręczy w moim brzuchu, jeszcze mocniej wbiłam paznokcie w dłonie dwóch wspierających mnie służących. Nie mogąc wytrzymać, ponownie krzyknęłam, gwałtownie siadając do przodu i po chwili znów opadając na poduszki.

Dyszałam z wykończenia. Nie wiedziałam, ile to już trwa; godziny? wieczność?

- Nie mogę już - wymamrotałam, zamykając oczy. Moja pierś w ekstremalnym tempie się unosiła i opadała, unosiła i opadała. W dodatku to nieznośne ciepło. - Mam dość.

- Pani, proszę, ostatni raz. Już prawie koniec - oznajmiła położna, starając się mnie zachęcić do resztek współpracy.

Czując, że świat wiruje, a rzeczywistość zdaje się stawać nierzeczywista, wzięłam kilka głębokich oddechów i zacisnęłam zęby. Zaczęłam przeć, wiedząc, że na twarzy jestem cała czerwona.

Kolejny, ale i ostatni krzyk wydobył się z mojego gardła. Moja głowa opadła z ulgą na poduszki, kiedy pomieszczenie wypełnił płacz dziecka. Poczułam się, jak w niebie. Ból odchodził, pozostawiając za sobą tylko ulgę i zmęczenie, które po chwili wzięło górę, gdyż moje oczy wbrew mojej woli się zaczęły zamykać.




***



Dziwne fale porywały moje ciało. Byłam otoczona przez ciemność, która tylko wszystko pogarszała. W pewnej chwili jednak poczułam wstrząs, a moje oczy momentalnie się otworzyły.

Oślepiające światło sprawiło, że ponownie je zamknęłam. Po chwili zaczęłam mrugać, aby przyzwyczaić oczy do nadmiaru światła, przez które również miałam zamazany obraz. Kiedy tylko obraz przede mną stał się wyraźny, poczułam, że ktoś siedzi obok i mnie trzyma za rękę - Asmodeusz. Siedział z lekkim uśmiechem na twarzy, na której malował się także niepokój.

- Gdzie jestem? - spytałam cichym, zachrypniętym głosem.

- W naszej sypialni - odpowiedział spokojnie. - Nadmiar utraty sił podczas porodu sprawił, że straciłaś przytomność chwile po urodzeniu.

W jednej chwili wszystko sobie przypomniałam. Ogarnęła mnie lekka panika na samo wspomnienie dźwięku płaczu dziecka. Poruszyłam się niespokojnie, chcąc wstać, poczułam jednak, jak fala bólu zalewa moje obolałe, zmęczone ciało. Jęknęłam cicho, krzywiąc się.

- Nie wstawaj, służące kazały ci odpoczywać, abyś mogła nabrać sił - powiedział Asmodeusz, kładąc ciepłą dłoń na moim ramieniu, które zaczął lekko masować. Powoli zaczęłam się rozluźniać.

- Gdzie dziecko? Co się z nim stało? - spytałam nadal cicho.

- Jest już w swoim pokoju, który tak zacięcie kazałaś przygotować. Zajmują się nim dwie służące. Kazałem także strażnikowi go pilnować.

- Go? - powtórzyłam, na co uśmiech mężczyzny jeszcze bardziej się poszerzył.

- Winszuję, moja droga, powiłaś zdrowego następce tronu.

Potrzebowałam co najmniej kilka sekund, aby móc przeanalizować wypowiedziane przez niego słowa i zrozumieć ich znaczenie. Kiedy jednak do mnie to dotarło, na mojej twarzy pojawił się równie szeroki uśmiech.

- Chcę go zobaczyć. Teraz - powiedziałam tonem, który nie znosi sprzeciwu. Asmoudeusz tylko kiwnął głową, wstał i wyszedł. Po chwili wrócił z zawiniątkiem na rękach. Widząc je, nagle przybyło mi wystarczająco sił, aby się podciągnąć i usiąść.

Mężczyzna ledwo co zdążył usiąść, a moje ręce już były wyciągnięte w stronę maleństwa, które po chwili mogłam zobaczyć i przytulić.

- Hej - szepnęłam do maleńkiej twarzyczki, której duże oczka się otworzyły, ukazując ich cudowną, ciemnozieloną barwę. Wbiły swój hipnotyzujący wzrok we mnie, sprawiając, że nie mogłam powstrzymać uśmiechu. - Hej - szepnęłam ponownie, na co małe usteczka dziecka się szeroko otworzyły, jakby chciało się ono uśmiechnąć, wydobyło się nich jednak tylko słodkie gaworzenie.

Parsknęłam śmiechem, na co Asmoudeusz mi zawtórował.

- Jakie nadamy mu imię? - spytał, pozwalając, aby mała rączka dziecka zacisnęła się na jego palcu wskazującym.

- Valentine - oznajmiłam, patrząc w ciemnozielone oczy.

- Myślałem, że nienawidziłaś swojego ojca.

- Nienawidziłam tego, kim się stał, gdy Clary podrosła. Wcześniej był dla nas dobrym ojcem. - Uśmiechnęłam się lekko na miłe wspomnienia. - Ojcem, który uczył mnie, jak władać mieczem. Ojcem, który nauczył mnie jeździć konno w damskim, jak i męskim siodle. Był dla mnie wzorem na tyle dużym, że w przyszłości chciałam nadać swoim dzieciom jego imię, które oznacza 'siłę' i 'zdrowie'.

- A potem?

- Potem Clary podrosła. Lilith kazała Valentine'owi dopilnować, abyśmy dorośli. Kazała nas nauczyć posłuszeństwa i kontrolowania uczuć... w tym bólu. - Zamknęłam oczy, słysząc w głowie okropne krzyki małej Clary, które słyszeliśmy z Jonathanem, siedząc na szczycie schodów prowadzących do piwnicy. To był pierwszy raz, gdy Valentine odważył się podnieść rękę na któreś z nas. - Zaczął ją adorować. Nas odsunął na bok, a nasza siostrzyczka zgarniała wszystkie pochwały. Nigdy nie stanęła w obronie mojej lub Jonathana. Płynąca w niej krew Lilith nie pozwalała na utratę dumy lub sadyzmu, które ją wypełniały. To jej nienawidzę. I chcę, aby cierpiała.

- Seraphino - zaczął Asmodeusz, chcąc dotknąć mojego ramienia.

- Nie udawaj, że cię to poruszyło - warknęłam. - Jesteś Asmodeusz, były Pan piekieł, który kochał zadawać cierpienie. Ja jednak wykorzystam swoją pozycję w Edomie. Nie będę taka, jak Lilith lub ty. Ja będę inna. Przejmę władzę, jako królowa Edomu i Alicante. Wyznaczę zasady i jeżeli ktoś je złamie, nie będzie litości - oznajmiłam, twardym głosem. Ponownie spojrzałam na dzieciątko, które zasnęło. Przytuliłam je mocniej, składając na jego czole pocałunek. - Jeszcze padną przed nami na kolana, dziękując za łaskę - szepnęłam.


4 komentarze:

  1. OMG!!! Na początku myślałam, że to Clary opowiada i ona rodzi xD. A potem takie "WTF?!"? Asmodeusz?! A potem zrozumialam, że jeszcze była Seraphina ;D. Poza tym to rozdział cudowny! Taki władczy!
    Pozdrawiam i życzę dużo weny ;*
    ~Kate

    OdpowiedzUsuń
  2. O jaaa! Poczatek genialny! Nie moge sie juz doczekac rozdzialu ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. Super początek! czekam na pierwszy rozdział :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Strasznie nie lubię Seraphiny. Nie wiem dlaczego. Wcześniej była spoko, ale teraz jest inna.
    A tak poza tym, to prolog jest naprawdę dobry - może być początkiem wielu dobrych i złych zdarzeń. :D

    OdpowiedzUsuń

Czytasz? Pamiętaj zostawić po sobie ślad ;3