niedziela, 10 kwietnia 2016

Rozdział 21 Egzekucja

◊ Jace 



Minęły cztery dni.
Dziewięćdziesiąt-sześć godzin. 
345 600 sekund.

Podczas tych dni, co trzy godziny zjawiał się strażnik i wyciągał swój miecz, aby zrobić na ciele Clary jedno, kilkucentymetrowe nacięcie. Tak, jak Lilith rozkazała i chciała, tak było    patrzyliśmy, jak Clary cierpi. Ja patrzyłem, jak cierpi. Patrzyłem, jak bardzo była wygłodzona i spragniona. Nie dostawała nic, dlatego oddawałem jej swoje porcje wody i jedzenia, nawet, kiedy odmawiała z obawy o mnie.

Trudno było również mojej rodzinie i Lightwoodom. Mia i Max także mieli umrzeć. Przez te dni starałem się dzielić czas na rozmawianie z Clary i Mią. Obie były dla mnie ważne, a myśl, że nie mogę ich ocalić, sprawiała, że sam miałem ochotę umrzeć.

W tej chwili staliśmy wszyscy w sali tronowej. Strażnicy stali wśród nas, pilnując porządku, kiedy Lilith, Valentine i Seraphina siedzieli na swoich tronach, czekając, aż wszystko będzie gotowe. Starałem się dostrzec na twarzy Seraphiny i Valentine'a jakiekolwiek uczucia, ale ich twarze wyrażały obojętność do całego zamieszania.

- Cisza! - krzyknęła Lilith, stając na równe nogi. Sala była już pełna, demony robiły ostatnie poprawki przy niewielkiej kolumnie ustawionej przed tronami. Miała ona co najmniej trzy metry wysokości i zwisała z niej para metalowych kajdan. Nie trudno było się domyślić do czego cały ten "szafot" był przeznaczony. Patrząc na niego, poczułem mdłości. - Dzisiaj - kontynuowała. - odbędzie się nie tylko egzekucja dzieci, ale i zdrajców. Niech ich los będzie dla was kolejną nauczką na to, że tutaj nie dostaje się drugiej szansy! WPROWADZIĆ!

Do sali tronowej weszli Clary i Jonathan, prowadzeni przez strażników. Rudowłosa miała na sobie białą sukienkę do kostek, która odkrywała jej całe plecy. Szła boso, zupełnie, jak i Jonathan w samych spodniach bez koszuli.

Kiedy byli prowadzeni w stronę kolumny, starałem się wyłapać spojrzenie rudowłosej, ale ta szła z dumnie uniesioną głową, nie okazując strachu. Dostrzegłem jednak, jak nerwowo przełykała ślinę.

Stanęła przed schodami obok Jonathana i spojrzała na na całą publiczność. Widziałem, że wzrokiem stara się odnaleźć mnie. Kiedy tak się stało, posłała mi lekki uśmiech, patrząc na mnie swoimi szmaragdowymi oczami, których nigdy już miałem nie zobaczyć.

- Żądam, aby egzekucja mojej siostry przeszła na mnie. Chcę, aby została zabita szybko. - oznajmił Jonathan donośnym głosem, patrząc na Lilith, która po chwili zastanowienia posłała mu chłodne spojrzenie.

- Nie zgadzam się. Każde z was zostanie zabite po przez tą samą metodę. To moje ostatnie słowo w związku z tą sprawą. - powiedziała, po czym zwróciła się do Clary, jak do znajomej, którą pyta o zdanie. - A jakie będą twoje ostatnie słowa, Clarisso Adele Morgenstern?

Clary ponownie przełknęła ślinę i oderwała swoje oczy ode mnie. Przeniosła je na wszystkich obecnych, zaczynając donośnym głosem:

- Moje ostatnie słowa będą do was. - oznajmiła. - Chciałabym was prosić o wybaczenie, na które wiem, że nie zasługuję. Nie zasługuję nawet na chwilę waszej uwagi. Jedyne na co zasługuję, to cierpienie i śmierć, za krzywdy, które wyrządziłam wam i sobie samej... Od małego moje serce było, niczym czarna przepaść, która przyćmiewała wszystkie uczucia, jakie kiedykolwiek pojawiły się w moim życiu... A jednak, kiedy poznałam pewną osobę, wszystko się zmieniło. Ta osoba pokazała mi, że życie wcale nie musi być walką, którą prowadziłam ze światem. Zrozumiałam także, że uczucia wcale nie muszą być słabością... szczególnie miłość, której sama zdołałam zaznać podczas mojego... nędznego życia. I chcę, aby ta osoba wiedziała, że nie boję się już tego, czego się bałam do tej pory. Teraz wiem, że kochać, to nie znaczy niszczyć, a być kochanym, to nie znaczy zostać zniszczonym. Wiem to, bo uczucie, które żywię do tej osoby, daje mi siłę. Zostałam naprawiona. - jej oczy spojrzały na mnie z uczuciem tak ogromnym i silnym, że miałem ochotę rzucić się w jej kierunku. Tak bardzo chciałem przy niej być, że aż bolało. - Wiem jednak, że nie zasługuję na tą osobę, bo ona zasługuje na kogoś lepszego. Wiem także, że to przeze mnie ta osoba się tutaj znajduje, w takich, a nie innych warunkach... zupełnie, jak i wy wszyscy. Dlatego oddaję wam swoje życie z uśmiechem na twarzy. Oddaję wam całą swoją duszę i pokłon. - Jak powiedziała, tak zrobiła. Pokłoniła się nam, będąc odwróconą plecami do Lilith, na której twarzy malowała się narastająca złość.

- Dosyć! - krzyknęła w końcu, stając na równe nogi. Odrzuciła czarne włosy do tyłu i spojrzała nienawistnie na rudowłosą, która dodała jeszcze:

- A ty, Lilith, nigdy nie będziesz prawowitą królową. Twoje miejsce zawsze było w piekle. Jak pisze w Starym Testamencie, w Księdze Izajasza; Tam się będą potykały dzikie zwierzęta z koczkodanami, i pokusa jedna drugiej ozywać się będzie; tam leżeć będzie JĘDZA, a znajdzie sobie odpocznienie! - zacytowała rudowłosa, widocznie będąc z siebie dumną. - Widzisz, Lilith? Byłaś, jesteś i będziesz zwana jędzą do końca swojego istnienia. - Lilith spoliczkowała dziewczynę z taką siłą, że upadła ona metr dalej, trzymając się za obolały policzek. Jonathan widocznie chciał się rzucić na pomoc siostrze ale dwóch strażników mocno go przytrzymało.

- Dosyć tego! Robić swoje, wy gnidy! - rozkazała brunetka, z powrotem siadając na tronie.



Clary 



Dwa demony podeszły, aby złapać mnie brutalnie za ramiona i przykuć kajdanami do niewielkiej kolumny. Stałam, mimo iż nogi miałam, jak z waty.

Co chwilę zerkałam na Jace'a, który w tłumie patrzył na mnie czule i z bólem w oczach. Może nie było mu łatwo patrzeć na moje cierpienie, ale jego widok sprawiał, że przybywało mi sił, aby stać dalej.

W pewnym momencie poczułam, jak coś małego, ostrego, zimnego, a zarazem gorącego, przedziera się przez moją skórę na plecach, którą później wyszarpuje znikając. Doskonale znałam ten ból. Byłam do niego przyzwyczajona od najmniejszych lat. Nie krzyczałam, tylko zaciskałam zęby, kurczowo zaciskając również powieki.

.
.
.

Drugie uderzenie biczem...
Czuję bicz zatapiający się głęboko w moich plecach.
Nie krzyczę. Patrzę na Jace'a.

.
.
.

Czwarte uderzenie biczem...
Czuję rozrywającą się skórę.
Nie krzyczę. Patrzę na Mię, Celine i Stepehna.

.
.
.

Szóste uderzenie biczem...
Czuję ciepłą ciecz, spływającą po moich plecach.
Nie krzyczę. Patrzę na Isabelle i Alec'a.

.
.
.

Ósme uderzenie biczem...
Czuję, jak materiał sukienki nasiąka krwią.
Nie krzyczę. Patrzę na Maksa, Maryse i Roberta.

.
.
.

Dziesiąte uderzenie biczem...
Czuję, jak moje stare rany zostały otworzone.
Cicho stękam. Patrzę na Jonathana, który odwraca wzrok.

.
.
.

Piętnaste uderzenie biczem...
Czuję, jak krew spływa po całym moim ciele.
Stękam głośniej. Patrzę na kałużę krwi wokół mnie.

.
.
.

Dwudzieste-pierwsze uderzenie biczem...
Czuję, jakby ktoś wyciął mi dziurę w plecach.
Stękam głośniej. Patrzę na Jace'a.
Przypominam sobie chwile, kiedy mnie pocieszał.

.
.
.

Trzydzieste-piąte uderzenie biczem...
Czuję, jak moje ciało pochłania ogień.
Krzyczę. Kolana uginają się pode mną.
Patrzę na Jace'a.
Przypominam sobie chwile, kiedy mnie obejmował.

.
.
.

Czterdzieste uderzenie biczem...
Ogień jest co raz bardziej odczuwalny.
Krzyczę najgłośniej jak tylko potrafię.
Patrzę na Jace'a, chociaż obraz jest niewyraźny od łez.
Przypominam sobie chwile, kiedy mnie dotykał.

.
.
.

Czterdzieste-ósme uderzenie biczem...
Ogień gaśnie.
Wydaję z siebie jęk. Nie czuję nóg. Zwisam z nieco zgiętymi nogami.
Patrzę na Jace'a, który zaczyna zanikać w moich oczach.
Przypominam sobie chwile, kiedy mnie pocałował.
.
.
.

Czterdzieste-dziewiąte uderzenie biczem...
Prawie nic nie czuję.
Wydaję z siebie drżący oddech. Powoli zamykam oczy.
Obraz osoby Jace'a bardziej zanika.
Przypominam sobie chwile, kiedy mi wybaczył.
Bezgłośnie wypowiadam następujące słowa;

- Kocham cię.

.
.
.

Pięćdziesiąte uderzenie biczem...
Nie czuję nic.
Ciemność.
Śmierć.



◊ Jace 




Jej oczy się zamknęły.
Na zawsze.
Z wciąż przykutymi do nadgarstek kajdanami, bezwładnie zwisała z lekko ugiętymi kolanami.
Krew z jej pleców wciąż skapywała na ziemię.
W sali zapadła grobowa cisza, którą wypełniały jedynie stłumione szlochy obecnych.
.
.
.
.
Umarła.

Kiedy zdałem sobie z tego sprawę, nie potrafiłem dłużej powstrzymywać łez, które wypłynęły z moich oczu w takich ilościach, jak szkarłatna krew z ran Clary.

W mojej głowie nadal słyszałem słowa, które bezgłośnie do mnie wypowiedziała, zanim jej serce podjęło się ostatniego uderzenia, a jej płuca wzięły ostatni oddech; Kocham cię.
Odpowiedziałem, że również ją kocham, ale kiedy tak się stało, ona już odeszła.

Po kilku minutach ciszy, strażnik ponownie się zamachnął, aby uderzyć biczem, ale wtedy odezwał się Jonathan.

- Ona nie żyje, ty plugawa gnido! Rozumiesz?! Nie żyje! - krzyknął, również ze łzami w oczach. Najwidoczniej nikt z obecnych nie mógł ich pohamować. Śmierć Clary była potwierdzeniem losu, który został nam zesłany. Potwierdzeniem tego, że nasza ostatnia nadzieja, którą była ona, zgasła.

- Rozkuć ją. - rozkazała Lilith ledwo słyszalnie. Wpatrywała się w ciało Clary beznamiętnie, w przeciwieństwie do Valentine'a i Seraphiny, którzy patrzyli na wszystko, jakby nie mogli uwierzyć, że to rzeczywistość.

Strażnik, który był odpowiedzialny za chłostanie rudowłosej, rzucił bicz na ziemię i podszedł do kolumny rozkuwając zaczerwienione nadgarstki dziewczyny.

Jej ciało bezwładnie opadło na chłodną ziemię. Zderzając się z nią, wydobył się cichy huk. Rozprzestrzenił się po sali, później wciąż odbijając się w mojej głowie, przez bardzo długi czas.

Demon kucnął obok jej ciała, sprawdzając puls na jej szyi. Po chwili spojrzał na Lilith, która wstała i oznajmiła:

- Clarissa Adele Morgenstern nie żyje.













Jak bardzo w skali 1-10 chcecie mnie zabić?XD Zgaduję, że pewnie ponad tą skalę :// Mam nadzieję, że rozdział był wart czekania i, że znajdą się pod nim komentarze ;)

A teraz bardzo chciałabym podziękować za 34 -097 wyświetleń! Jesteście kochani <3 Dziękuję!


PS. Nie długo pojawi się nowy rozdział na moim blogu o wilkołakach! ZAPRASZAM!

27 komentarzy:

  1. Przysięgam na anioła że znajdę Cię i zabije. Rozdział cudowny ❤❤❤ Nie wiem jak w następnym rozdziale to zrobisz ale Clary ma żyć. Czekam na next i życzę weny ��❤

    OdpowiedzUsuń
  2. Nie wieże że Clary nie żyje. Ale i tak rozdział świetny czekam na next

    OdpowiedzUsuń
  3. Jak mogłaś?!?!!! Chcę Cię zabić e skali od 1-10 100000000 razy i więcej, co nie zmienia faktu że rozdział wyszedł Ci świetny! Wiem przynajmniej, że Clary musi przeżyć, bo inaczej byś musiała już zakończyć bloga, a to byłoby trochę bez sensu. Więc życzę duuuuuuużo weny i kolejnej doskonale napisanej notki (i CLACE!!!)!

    OdpowiedzUsuń
  4. Rozdział cudowny. Jestem pewna, że w jakiś ciekawy sposób postąpisz ze śmiercią Clary. Scena egzekucji wręcz niewiarygodna. Opisalas to tak, że miałam wrażenie jakbym niemal na nią patrzyła. Nie mogę doczekać się kolejnego rozdziału.

    OdpowiedzUsuń
  5. ja cię potnę, ożywię, rozerwę na kawałki, a potem posegreguję na kupki twoje flaki! jak mogłaś?! aaaale, wierzę, że ją dla nas ożywisz :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Jezu...przemowa Clary <3 Miałam totalnie łzy w oczach czytając ten rozdział, a zwłaszcza na momentach, gdy ją katowali batem.. ale jestem pewna że przywrócisz ją do życia..jakoś. x
    Dużo weny życzę :*

    OdpowiedzUsuń
  7. Nie wiem jak to zrobisz ale Clary ma żyć !!!!. . A ogólnie rozdział świetny szczególnie jej przemowa Boskie .<3

    OdpowiedzUsuń
  8. Jak bardzo chcę cię zabić? Oj dałaś za małą skalę. Clary ma żyć. Smutno mi przez ciebie. 😢:-(. Życzę weny. Czekam na nekst.

    OdpowiedzUsuń
  9. Tak w skrócie nie będę ci grozic ani pisać co ci zrobię jak cie znajdę poprostu wiedz ze moja złość nie mieści sie w skali. Ale to nie zmienia faktu że rozdział jest cudowny płakałam kiedy czytałam przemowe Clary i jestem zła że ona nie żyje. Mam nadzieje ze next będzie jak najszybciej i nie skarzesz mnie na czekanie
    Pozdrawiam Ashlie ;*

    OdpowiedzUsuń
  10. Nie chce czekać tydzień na kolejny rozdział.... To mnie zabija..... Zrób prezent z okazji czegoś i napisz coś jutro.... Błagam.... Moje serce jest w kawałkach tak jak moja dusza... /Karola

    OdpowiedzUsuń
  11. Cudowny *,* Napisz szybko następny ;* Nie mogę się doczekać następnego ❤ Czuję, że będzie ciekawie ;)

    OdpowiedzUsuń
  12. OMG ! *-*
    Ta końcówka O.O Umarłam ! :X
    Czekam na next!
    Weny!
    PS : Zapraszam na mój nowy rozdział ! :D
    http://death-is-only-the-beginning-tmi.blogspot.com/2016/04/rozdzia-19.html?m=1

    OdpowiedzUsuń
  13. Cudo rozdział! Czekam na next! :* Dużo weny i pozdrawiam ^^

    OdpowiedzUsuń
  14. A ja nie chcę Cię zabijać, bo wtedy nie będzie kolejnych rozdziałów;)
    Nie wiem jak ty to zrobisz, ale Clary ma żyć, bo ja chcę moje ukochane Clace<3, a ta jędza Lilith wraz z Valentinem i Saraphiną mają palić się w piekle. Pozdrawiam i życzę weny:)

    OdpowiedzUsuń
  15. Wspaniały *-*
    Umarłam razem z Clary. Niesamowicie opisane, czułam jakbym to ja tam był zamiast Clary. Życzę weny i..
    zapraszam do mnie na 1 rozdział. Dopiero zaczynam więc sugestie i poprawki mile widziane :) <3
    http://the-mortal-instruments-city-of-love.blogspot.com/2016/04/rozdzia-1-urodziny.html

    OdpowiedzUsuń
  16. Po prostu brak słów <3 a ta scena egzekucji i to odliczanie było świetne ;)
    poproszę szybko next <3

    OdpowiedzUsuń
  17. Nie wiem jak to zrobisz ale ona ma żyć . Ja chcę clace <3
    Życzę weny

    OdpowiedzUsuń
  18. Niesamowite! Jesteś niezwykle uzdolniona :D
    Pierwszy raz spotkałam się z blogiem, w którym główna bohaterka tak spektakularnie umiera... Cudowne!
    ~K

    OdpowiedzUsuń
  19. Po pierwsze jak mogłaś? Po drugie ta scena egzekucji czułam się jakbym tam była do teraz płaczę. Musisz jakoś ją wskrzesić nie wiem jak, ale musisz. Życzę weny i czekam ze zniecierpliwieniem na nowy post, który mam nadzieję pojawi się niedługo :D

    OdpowiedzUsuń
  20. Po pierwsze: mam łzy w oczach.
    Po drugie: nie obchodzi mnie jak, ale Clary ma żyć.
    Po trzecie: rozdział ja zwykle wspaniały ale taki okrutny.
    Czekam na next !!!!

    OdpowiedzUsuń
  21. Mogłabym cię szczerze znienawidzić za to jak potoczyła się historia, ale tego nie zrobię, bo blog jest zajebisty! Tak jak osoba powyżej żądam, aby Clary przeżyła. I błagam... nie rób więcej POLSATU na końcu.. :( XD

    OdpowiedzUsuń
  22. Nie żyje. Nie żyje, bo mnie zabiłaś! Jak tak można! Clary ma żyć i być dziewczyną, potem narzeczoną i na końcu żoną i matką ich cudnych dzieci!!! Zrozumiałaś?! Bo jak nie, to ja cię znajdę i sama przeżyjesz katusze Clary!!!

    P.S. Oczywiście zajefajny rozdział <3 Czekam na next <3
    PP.S. Wszystkiego naj! Zdrówka oraz czasu i weny (te dwa ostatnie to raczej dla nas-czytelników xD) <3 <3 <3

    OdpowiedzUsuń
  23. Nie trzymaj wszystkich w napięciu i daj szybciej next bo nie mogę się doczekać.Blog super najlepszy na świecie.Życzę weny.

    OdpowiedzUsuń
  24. Cudo kiedy next? ❤❤

    OdpowiedzUsuń
  25. Szczerze to nie za bardzo mi sie chce płakać. Bo albo w następnym rozdziale będzie cudowne zmartwychwstanie albo przestane wierzyć w siłłe miłości i cuda xd

    OdpowiedzUsuń

Czytasz? Pamiętaj zostawić po sobie ślad ;3