niedziela, 24 stycznia 2016

Rozdział 11 Połączeni

◊ Jace 


Coś twardego zderzyło się z moją twarzą, sprawiając, że po chwili całe moje ciało przeszył ból. Z jękiem otworzyłem oczy, zdając sobie sprawę, że leżę na podłodze. Nade mną stała Clary z uniesionym szkicownikiem w rękach i miną, jakby chciała mnie zabić. Dopiero po chwili sobie przypomniałem, co się stało. Nie dziwiłem jej się, że ma ochotę mnie rozerwać na strzępy.

Podniosłem się szybko, trzymając za głowę i cofając.

- Spokojnie, słońce... - zacząłem.

- Spokojnie? Spokojnie?! Zaglądałeś do mojego szkicownika, spałeś obok mnie, choć być może coś mi zrobiłeś, kiedy spałam! Powiedz jeszcze raz "spokojnie", a przysięgam na Anioła, że nie wiem co ci zrobię!

- Dobra, rozumiem. - powiedziałem, starając się na jak najbardziej spokojny ton, bo obecna sytuacja była podobna do człowieka (ja), który stoi oko w oko z niedźwiedziem (Clary): jeden gwałtowny ruch i jestem martwy. Już z tej odległości mogłem dostrzec w jej oczach pragnienie mordu. - Wiem, że jesteś zła...

- Zła?! Wiesz, jakie jest w tej chwili moje największe marzenie?! Oszpecenie tej twojej anielskiej buźki!!!

- Wiem, ale... zaraz, czyli to prawda?

- Co prawda? - spytała nieco zdezorientowana.

- Myślisz, że mam anielską twarz? To dlatego narysowałaś mnie na tle anielskich skrzydeł?

- Ja... A więc jednak przeglądałeś mój szkicownik! - krzyknęła.

Cholera... no i niedźwiedź sprowokowany. Zaraz co się wtedy robi? Inni mówią, żeby wciąż stać spokojnie, a jeszcze inni, żeby wiać... Hmmm... pierwsza opcja jest w tej chwili nieaktualna.

Widząc, jak twarz Clary przybiera wyrazistą barwę czerwonego, rzuciłem się w stronę drzwi. Normalnie sam bym się na nią rzucił, byleby się obronić, ale wiedziałem, że kiedy jest ranna, nie powinienem. Dlatego też biegłem korytarzem, słysząc za sobą jej kroki i krzyki, że mnie zabije, wyrwie serce i powiesi na najwyższym szczycie instytutu. Żadna dziewczyna mi jeszcze tak nie groziła i nie wyglądała tak słodko, jak ona.

Zbiegłem po schodach i zacząłem biec wzdłuż korytarza, gdzie obecnie była przerwa, więc był tłum. Nagle dostrzegłem Isabelle, Paula, Annabeth i Aleca. Coltona nie widziałem już od kilku dni.

- Zatrzymajcie ją. - mówię przerażony, stając za nimi i widząc, jak Clary biegnie w naszą stronę.

- Wygląda, jakbyś nakarmił jej psa czekoladą. - powiedziała Izzy.

- Z bliska wygląda jeszcze gorzej. - mówię cicho.

- Co jej zrobi... - Alec nie dokończył, bo Clary sprawnie przepchnęła się przez Paula i Annabeth, rzucając się na mnie. Jej paznokcie wbiły się w moje ramiona, przewracając mnie do tyłu. Ja też ją tak złapałem i popchnąłem dalej. Przeturlaliśmy się tak kilka razy, zanim to ja skończyłem i usiadłem na niej okrakiem, unieruchamiając. Zdawałem sobie sprawę, że wszyscy się na nas patrzą, i właśnie dlatego nie mogłem pozwolić, aby złamała mi nos przy tak wielkiej publiczności.

- Ile kartek widziałeś w szkicowniku? Co? - spytała, przez zaciśnięte zęby.

- Tylko kilka. - skłamałem.

- Do prawdy?

- Tak.

- W takim razie przysięgnij na Anioła. - syknęła.

Milczałem, patrząc się na nią z przymrużonych powiek w jej szmaragdowe oczy.

- Jesteś martwy. - warknęła i o dziwo udało jej się wyswobodzić jedną nogę z pod mojej. Jej kolano trafiło mnie w czułe miejsce, przez co nie mogłem nie poluzować uścisku. Zadowolona uderzyła mnie jeszcze głową w głowę i zrzuciła mnie z siebie. Cały obolały leżałem pod jej ciężarem. Jeżeli się poddam, to po mnie. Resztkami sił złapałem za jej dłonie, które tym razem miały unieruchomić moje nadgarstki. Trzymałem je mocno, zaciskając usta.

- Clary, daj spokój. Wiem, że Jace jest irytujący, ale...

- O nie - warknęła rudowłosa, przerywając Isabelle, która starała się ją jakoś uspokoić. - jest o wiele gorszy. Jest samolubnym...

- Co się tutaj dzieje?! - głos Maryse był w tamtej chwili, jak anioł stróż. - Zróbcie przejście... Clary?! Co ty robisz?!

- Usiłuje mnie zabić, wyrwać mi serce i powiesić mnie na najwyższym szczycie instytutu. - wytłumaczyłem, wciąż czując, jak dziewczyna na mnie napiera.

- Punkt dla ciebie, Herondale. - warknęła Morgenstern, na co wszyscy, aż powstrzymywali się od śmiechu i dopingowania jej.

- Clary, natychmiast z niego zejdź! W tej chwili! - rozkazała Maryse, lecz na Clary ani drgnęła. Usłyszałem, jak kobieta jęczy. - Robert. - wymawiając imię męża dało się usłyszeć błaganie.

Już po chwili Clary została siłą oderwana ode mnie i unieruchomiona, przez Roberta, który złapał jej ręce od tyłu i zaczął szeptać coś do ucha. Mimo to, kiedy się podnosiłem i strzepywałem niewidzialny kurz, widziałem, że dziewczyna nie słucha tego, co się do niej mówi, tylko nadal patrzy na mnie, jakby chciała zrobić ze mną to, co wcześniej obiecała.

- Rozejść się! Tak, wy też! - oznajmiła Maryse, patrząc na moich przyjaciół. - A wy - tu spojrzała na mnie i na Clary. - do mojego gabinetu. Ale już. - powiedziała cicho i ruszyła, a my za nią.



◊ Clary 


Stojąc przed biurkiem Maryse, Robert nareszcie mnie puścił. Rozmasowałam obolałe nadgarstki, zerkając od czasu do czasu w bok na blondyn, który wyraźnie unikał mojego wzroku.

- Mam zostać? - spytał Robert, ale kobieta jedynie pokręciła głową. Mężczyzna wyszedł.

- Usiądźcie. - poleciła i tak zrobiliśmy. - A teraz proszę o wytłumaczenie.

Z Jace'm zaczęliśmy tłumaczyć w tym samym czasie, starając się siebie przekrzyczeć.

- Cisza! - krzyknęła Maryse i przyłożyła palce do skroni. - Clary, ty pierwsza.

- Kiedy spałam, Jace wszedł do mojego pokoju, zaglądał do moich prywatnych rzeczy i sam położył się obok mnie i zasnął. Jestem pewna, że pewnie zanim usnął, to jeszcze coś zrobił!

- Przyszedłem do jej pokoju, bo musiałem poinformować ją o zadaniu domowym! Znalazłem jej szkicowniko-pamiętnik i chciałem w nim napisać co było zadane, bo nie chciałem jej budzić.

- A jak wytłumaczysz to, że zasnąłeś obok niej?

- Bo... - miotał się.

- No właśnie, jak?! - powtórzyłam pytanie.

- Bo... Na Anioła, to już nie można chwilę odetchnąć?!

- Ależ oczywiście, że można, ale w cudzym łóżku, Jace? - Maryse spojrzała na niego poirytowana. - Przestań kłamać i powiedz prawdę.

- Skąd wiesz, że kłamię?! Nie masz dowodów!

- Ty zawsze kłamiesz. - stwierdziła Maryse, a ja naprawdę musiałam się powstrzymywać, aby nie wybuchnąć śmiechem.

W końcu wszystko tak się skończyło, że Jace wymyślił jakąś historyjkę, która na sto procent nie była prawdą i ja i Maryse doskonale o tym wiedziałyśmy. Wiedziałam też, że Jace nigdy się nie przyzna do tego, że się włamał do mojego pokoju.

- Na Boga... - westchnęła Maryse i zaczęła się przechadzać po pomieszczeniu. Każdy siedział cicho. Było tak cicho, że można było usłyszeć obce bicie serca. Po co najmniej trzech minutach, Maryse wróciła na swoje miejsce i popatrzyła się na nas, jakby właśnie miała wyznaczyć nam wyrok śmierci. - Przeprosicie się i zapomnimy o wszystkim.

- Odpada. - powiedzieliśmy w tym samym czasie. Na pewno nie przeproszę tego dupka. Nie mam za co.

- W takim razie - zaczęła, kładąc dłonie na biurku i splatając je ze sobą tak, jakby się modliła. - nie dajecie mi innego wyboru. Wyciągnijcie swoje prawe dłonie.

- I co, zlejesz nas linijką? - zakpił Jace i zrobił to, o co Maryse go poprosiła. Ja też.

- Nie. - odpowiedziała krótko, wyciągając swoją stelę. Wypaliła nam na nadgarstkach znak, które jeszcze się nie nauczyłam. - Nauczę was współpracy.

- O czym ty mówisz? Co to jest? - Jace zmarszczył brwi, przyglądając się runie na swoim nadgarstku, zupełnie tak jak ja.

- To specjalny znak wiążący. - Zbladłam. - Maksymalna odległość, jaką możecie zachować między sobą, to pięć metrów. I żadnych sztuczek, bo tylko ja mogę to odwrócić.

- Co? - spytałam ostrożnie.

- Po prostu świetnie. - mruknął blondyn.

 - Maryse, zdejmij ten znak natychmiast! - rozkazałam.

- Nie, nie dopóki nie nauczycie się współpracy. To co dzisiaj odstawiliście, nie może się już więcej powtórzyć. O mało co się nie pozabijaliście...

- O mało co ONA - poprawił blondyn, wskazując na mnie. - nie zabiła mnie!

- Nie może się też powtórzyć to, abyś włamywał się do cudzych pokoi, Jace. Równie dobrze mogłabym cię wyrzucić z instytutu i odesłać do innego.

- Jestem za. - wtrąciłam.

- Ciebie też to dotyczy, Clary. Próba zabicia kogoś, wyrwania mu serca i powieszenia go na najwyższym szczycie instytutu też jest nielegalna.

Prychnęłam.

- To wszystko.

- A ja będziemy spać? - spytałam.

- Jedno na łóżku, drugie na podłodze lub materacu. Będziecie mieli okazje, aby się dogadać. Całe mnóstwo okazji. - uśmiechnęła się do mnie.

Oddychaj, Clary, oddychaj...

- Ile to ma trwać?

- To zależy od wielu rzeczy. A teraz dosyć pytań. Możecie iść. Poinformuję wszystkich nauczycieli o waszej obecnej karze, aby wiedzieli, jak z wami postępować. Aha, ponieważ Clary ma jeszcze trochę odpoczywać, dlatego przez ten czas też będziesz zwolniony z lekcji.

- Chociaż to. - westchnął Jace, splatając ręce na piersi.

- Maryse - zaczęłam, opierając ręce na brzegu biurka i nachylając się w jej stronę. - odwróć to, błagam. Ja i Jace nigdy nie będziemy ze sobą współpracować. Relacja między mną, a nim jest na tyle wyjątkowa, że będzie trwała bardzo, ale to bardzo BARDZO długo.

Kobieta jedynie westchnęła, wzruszając ramionami.

- Przykro mi, ale nie zmienię zdania. A teraz wyjdźcie.

Ja i Jace doskonale wiedzieliśmy, że nie zdołamy jej przekonać. Po raz pierwszy od bardzo długiego czasu, współpracowaliśmy i wyszliśmy, lecz zanim nacisnęliśmy klamkę, Maryse jeszcze krzyknęła:

- I nie myślcie, że jak zabijecie drugą osobę, to czar zniknie. To co się stanie jednemu, stanie się drugiemu. Działa w obie strony.

Świetnie, po prostu świetnie!!! Nawet moja jedyna nadzieja poszła się walić!!! Co ja teraz zrobię?! Lilith mnie zabije, ojciec tym bardziej! Kurwakurwakurwakurwakurwakurwakurwakurwa!!!! Nic nie idzie, taj jak powinno!!! Brakuje tylko tego, aby ojciec się mnie wydziedziczył!!!

- Ku*wa. - powiedziałam cicho, opierając się o ścianę, kiedy wyszliśmy już na korytarz.

- Ku*wa. - potwierdził, kiwając głową w identycznej pozycji co ja.

- Nienawidzę cię. - tym razem spojrzałam na niego.

- Wzajemnie, słońce.


18 komentarzy:

  1. Hahaha świetne ! :D pojedynek Clary i Jace'a, poprostu cudo! Uśmiałam się ❤️ Jak zwykle rozdział super !! Życze weny ! 😘
    PS: Zapraszam do mnie!
    http://death-is-only-the-beginning-tmi.blogspot.com/?m=1

    OdpowiedzUsuń
  2. Boże świetny rozdział! Jace i Clary tak słodko chcą się pozabijać <3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. P.S. Zapraszam do mnie na 20 rozdział <3
      http://niezanahistoriaclary.blogspot.com/2016/01/rozdzia-20.html

      Clary :*

      Usuń
  3. Rozdział BOSKI <3
    Czekam na next <3

    OdpowiedzUsuń
  4. Niesamowity rozdział ❤ ciekawe kto będzie spał na podłodze, a może NIKT. Nie mogę się doczekać.
    CHCE JA NAJSZYBCIEJ NEXTA ❤❤
    ROZDZIAŁ- brak słów
    Powodzenia w dalszym tworzeniu tego CUDA i weny życze
    PS. Moje Clace ❤ o boziu
    Awwwwwwwwwwwwwwwwwwww❤❤❤

    OdpowiedzUsuń
  5. Rozdział nieziemski ❤ mało co z łóżka nie zpadłam o dziwo:D życzę weny:* pisz tak dalej

    ~Gwiazdka1

    OdpowiedzUsuń
  6. Rozdział cudowny. Przez cały rozdział nie mogłam przestać się śmiać. Piszesz cudownie no i dzięki Tobie coś mnie natchnęło i sama założyłam bloga. Zapraszam http://welcome-in-the-xxi-century.blogspot.com/2016_01_01_archive.html

    OdpowiedzUsuń
  7. Boskie!!! Uśmiałam się jak nigdy... Ciekawa jestem jak będą chodzić do łazienki....
    Pozdrawiam i zapraszam do siebie
    http://dwa-w-jendym.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  8. Świetny rozdział. Śmiałam się czytając go. Życzę weny. Czekam na nekst.

    OdpowiedzUsuń
  9. Wspaniały rozdział! Nie spodziewałam się takiego obrotu spraw zważywszy na to jak bardzo Clary i Jace się "kochają"
    Pozdrawiam i zapraszam do siebie
    http://until-the-death-of-love.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  10. Kiedy next?! Ja w szpitalu umieram z nudów!

    Clary :*

    OdpowiedzUsuń
  11. Każdy twój rozdział jest genialny. Nie zapomnę żadnego twojego opopowiadanaia///Karola

    OdpowiedzUsuń
  12. Cudowny ❤ jak każdy, pisz szybko następny, czekamy, życzę weny ;*

    OdpowiedzUsuń
  13. Mianuję cię do LBA!
    http://witaj-w-akademii-krysztalow.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  14. Niedawno znalazłam Twojego bloga :) Jest cudowny <3 Czekam z niecierpliwością na następny :)
    P.S. Mam pytanie mogłabyś mi podać wykonawczynię tej piosenki Monster z Twojej play listy ? Z góry dziękuję i pozdrawiam <3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardzo dziękuję <3 A utwór "Monster" śpiewa Ruelle :*
      Pozdrawiam!

      Usuń

Czytasz? Pamiętaj zostawić po sobie ślad ;3