Miesiąc miodowy zdecydowanie zaliczał się do najwspanialszego miesiąca w całym moim życiu. Żałowałam, że te cztery tygodnie minęły tak szybko. Romantyczne spacery z Jace'm wzdłuż brzegów Karpatos, wspinanie się po górach, skakanie z klifów czy nocne przechadzki będą należały do moich najcenniejszych wspomnień, które uwieczniliśmy w postaci zdjęć, a nawet filmów, które wysłaliśmy najbliższym.
Każdy dzień choć wyglądał podobnie, dla mnie był wyjątkowy; poranne budzenie się obok siebie po wspaniale przeżytej nocy, wspólne przyrządzanie posiłków, zwiedzanie, pływanie, spacery. Nie wspominając już o czułościach, przy każdym z tych zajęć. Było wręcz idealnie. Była tylko jedna rzecz, która wywoływała mój niepokój, a objawiała się w postaci mocnego pulsowania z runy miłosnej. Zdarzało się to dość często. Czułam wtedy, jak siła bije od runy, rozchodząc się po moim ciele pod postacią ciepła i lekkich dreszczy. Na początku myślałam, że to normalne ze względu na świeżość runy i dlatego nie wspominałam o tym Jace'owi. Jednak po tygodniu, kiedy wciąż się to powtarzało, w końcu odważyłam się go o to zapytać przy śniadaniu na tarasie. Słońce było już na niebie, a morska bryza unosiła się w powietrzu.
- Czy wyczuwałeś ostatnio... jakieś zmiany w runie miłosnej? - spytałam ostrożnie, biorąc kęs sałatki. Jace popatrzył na mnie niepewnie i pokręcił głową.
- Nie, dlaczego pytasz? Coś nie tak?
- Od dłuższego czasu czuję... pulsowanie w niej. Pierwszy raz się to zaczęło podczas... nocy poślubnej. Myślałam, że to normalne, ale to się wciąż powtarza - wytłumaczyłam i zsunęłam ramiączko swojej letniej sukienki, aby odsłonić runę. Dotknęłam jej, lekko ją gładząc palcami. Czułam jej pulsowanie nawet teraz. Czułam, jak jej ciepła moc rozchodzi się po moim ciele. I sercu.
- Boli cię? - spytał, nachylając się, aby dotknąć mojego znaku. Pod wpływem jego dotyku pulsowanie przyśpieszyło.
- Nie, ale pulsuje ciepłą mocą.
- Chcesz powiadomić Magnusa?
Po chwili namysłu pokręciłam głową. Zakryłam znak, z powrotem podnosząc ramiączko.
- Nie będę mu zawracała głowy. To pewnie reakcja miłosnej na to, że kiedyś miałam w sobie demoniczną krew. Pewnie niedługo przejdzie. Jeżeli nie, to pójdziemy do Magnusa po powrocie - powiedziałam i widząc, że wciąż jest nieprzekonany, uśmiechnęłam się, biorąc łyk wody.
Od tamtej chwili minęło kilka tygodni. Po zakończeniu miesiąca miodowego, wróciliśmy do Alicante, aby się spakować przed wyjazdem do Bułgarii, gdzie Jace miał zająć stanowisko szefa tamtejszego instytutu. Kiedy portal przeniósł nas prosto do salonu w posiadłości Herondale'ów, chwile potem pojawili się pozostali. Mia rzuciła się mi i Jace'owi na szyję, zupełnie tak jak Celine i Stephen.
- Jak pierwsze miesiące w małżeństwie? - spytała Celine z szerokim uśmiechem.
- Ujdzie - odpowiedział Jace, udając obojętny ton. Ze śmiechem dałam mu sójkę w bok. Chwile potem Stephen zaprosił nas wszystkich do jadalni na wspólny obiad, przy którym zdawaliśmy z Jace'm relacje z naszego miesiąca miodowego. Moi nowi rodzice trzymali się za ręce i uśmiechali się pod nosem, słuchając. Mia zaś co rusz wchodziła nam w słowo, zadając miliony pytań; czy były kolorowe ryby, jaki kolor miała woda, jak wyglądają tamtejsi ludzie?
- Wiecie może, czy Magnus znajduje się obecnie w Alicante? - spytałam pod koniec.
- Tak, ma wrócić do Nowego Jorku z Lightwood'ami za kilka dni - odpowiedział Stephen.
- Coś się stało? - Celine spojrzała na mnie niepewnie.
- Chciałabym się z nim przywitać i... przed wyjazdem do Bułgarii muszę go o coś zapytać - wyjaśniłam. Nie chciałam mówić o powodzie spotkania. Uznałam, że nie ma sensu wywoływać chaosu z powodu jednej runy. Jace jednak nie zamierzał tego ukrywać i zanim zdążyłam zaprotestować, opowiedział o wszystkim;
- Clary czuje pulsowanie z miłosnej. Zaczęło się... wieczorem po weselu i trwa do teraz.
- U mnie miłosna na początku biła niedużym pulsowaniem, ale tylko przez pierwsze kilka dni. Dlaczego nic nie powiedziałaś? - spytała kobieta.
- Uznałam to za nieistotne. Myślałam, że to normalne, bo jest świeża i kiedyś miałam w sobie krew demona. Może niedługo przejdzie... w każdym razie wolałabym się upewnić jeszcze u Magnusa.
- Pójdziemy razem - powiedziała blondynka i wstała. - Zaraz wyślę do niego wiadomość.
- Ja też pójdę - dodał Jace, chcąc iść w ślady matki, ale złapałam go za rękę.
- Zostań z Mią i Stephenem, jestem pewna, że są ciekawi zdjęć i filmów, których nie zdążyliśmy im pokazać - powiedziałam z uśmiechem. Widząc jego niepewną minę, pocałowałam go szybko w usta i razem z Celine wyszłam z jadalni.
***
Z Magnusem umówiłyśmy się w chatce, w której normalnie się zatrzymywał podczas pobytu w Idrisie. Obecnie rzadko z niej korzystał, ponieważ zatrzymał się ostatnio u Lightwoodów.
Domek nie był duży. Mieścił w sobie dwa pokoje z kuchnią i łazienką. Był urządzony skromnie i oczywiście był zakurzony. Widać było, że Magnus rzadko w nim bywał.
- Jak się udał miesiąc miodowy, pączusiu? - spytał, obdarzając mnie na powitanie dużym uściskiem.
- Wspaniale, czuję się jak nowo narodzona - powiedziałam z uśmiechem.
- Małżeństwo ci służy - uśmiechnął się. - Ale po twojej i minie Celine widać, że nie przyszłaś się tylko przywitać.
- To prawda - Celine skinęła głową. Magnus zaprosił nas do środka, gdzie zajęliśmy miejsca w niedużym saloniku na kanapie. Opowiedziałam czarownikowi o wszystkim, na co on tylko marszczył brwi i kiwał głową. Celine także opowiedziała mu, jak to wyglądało u niej. Kiedy skończyłyśmy, poprosił, abym położyła się na łóżku w sypialni.
- Już kiedy cię zobaczyłem, wyczuwałem od ciebie silniejszą moc. Zbadam ciebie a także znak - wyjaśnił. Bez słowa protestu skierowaliśmy się do sypialni, gdzie się położyłam. Podwinęłam nieco bluzkę, a także rękawy. Magnus wyciągnął swoje dłonie nad moje ciało i cicho wymawiając jakieś słowa, zaczął nimi nade mną sunąć. Z jego dłoni wydobywało się słabe błękitne światło, które padało na moją skórę. Celine stała obok, przyglądając się czujnie.
Koniec końców Magnus dotknął dłonią mojej runy miłosnej. Potem światło wydobywające się z jego rąk, zgasło, a on sam zamrugał kilka razy. Popatrzył na mnie zaskoczony.
- No i? - spytałam, nadal leżąc.
- Cóż, miałaś racje - powiedział Magnus, zerkając także na Celine, która tylko popatrzyła na niego pytająco. - Pulsowanie to reakcja miłosnej na pozostałości po demonicznej krwi. Jak wiemy, ta runa jest jedną z najsilniejszych, a te pozostałości nie są wystarczająco silne, aby się jej przeciwstawiać. Miłosna je zabija... leczy cię - wytłumaczył, patrząc na mnie znacząco.
Zamrugałam kilka razy, analizując jego słowa.
L e c z y mnie...
Demoniczne p o z o s t a ł o ś c i...
Jakby mnie olśniło, spojrzałam z nadzieją na Magnusa.
- Kiedy... je straciłam... wtedy... powiedziałeś, że nie mogę mieć... dzieci, bo mam w sobie pozostałości... blizny po demonicznej krwi... Czy to znaczy... że teraz... że... - nie potrafiłam dokończyć zdania, czując, jak gula rośnie w moim gardle, a do oczu napływają mi łzy. Celine od razu przysiadła obok mnie na łóżku, ściskając pokrzepiająco moją dłoń. Ona także patrzyła na Magnusa z cichą nadzieją.
Czarownik popatrzył na nas, myśląc chwile i kiwając głową z lekkim uśmiechem.
- Myślę, że tak - powiedział w końcu. Na jego słowa wydałam z siebie cichy okrzyk, przykładając dłoń do twarzy. Łzy płynęły po moim policzkach, kiedy płacz i śmiech wstrząsnęły moim ciałem. Podniosłam się, pozwalając się objąć Celine. Ona też się śmiała. Matczynym gestem gładziła moje plecy i włosy.
- Pulsowanie skończy się wkrótce, a to będzie oznaczało, że skończyło zabijać demoniczne pozostałości. Myślę, że po tym... jeżeli będziesz chciała, możecie z Jace'm próbować - wyjaśnił. Zeskoczyłam z łóżka, rzucając mu się na szyję i całując w policzek. Dziękowałam mu chyba setki razy, zanim cała w skowronkach wróciłam z Celine do posiadłości. Całą drogę płakałam i się śmiałam. Czując po raz kolejny pulsowanie, pomasowałam miłosną, dziękując Aniołowi w duchu.
Po powrocie, zastałam Jace'a w salonie z Mią i Stephenem. Oglądali zdjęcia, ale kiedy nas zobaczyli, zamarli.
- Clary, co się... - zaczął Jace z przerażeniem w oczach, kiedy zobaczył mnie całą we łzach. Chciał podejść bliżej, ale zanim się zorientował, przywarłam do niego w namiętnym pocałunku. Czułam jego zaskoczenie, kiedy oddawał pocałunek. Dopiero po chwili się od siebie odsunęliśmy. Jego dłonie ujęły moją twarz. Niepewnie na mnie patrząc, zmierzył mnie od stóp do głów, jakby nie był pewien, czy wszystko ze mną w porządku.
- Byłam u Magnusa - wyjaśniłam szybko. - Zbadał mnie. To pulsowanie... - urwałam, ponownie łkając ze szczęścia. Jace popatrzył pytająco na Celine, ale ta z uśmiechem wskazała na mnie głową. Stephen i Mia także uważnie słuchali i obserwowali całe zajście.
- Co się stało? - spytał.
- To pulsowanie to reakcja miłosnej zabijającej pozostałości po demonicznej krwi. L e c z y mnie - wyszeptałam z szerokim uśmiechem. Jace otarł kciukami moje łzy. W jego oczach widziałam narastającą radość. - To nie wszystko!
- Jak to?
- Miłosna zabija w s z y s t k o po demonicznej energii. Wszystko, Jace. Nawet to... co uniemożliwiało mi... nam... mieć... dziecko. - Jego twarz zastygła w niemym szoku. Wciąż się uśmiechając, stanęłam na palcach, nachylając się do jego ucha i szepcząc:
- Mogę dać ci dzieci. Kiedyś. Wkrótce. Kiedy będziesz chciał.
Musiało minąć kilka sekund, zanim otrząsnął się szoku. Na jego twarzy zaczął pojawiać się co raz szerszy uśmiech, a radość w jego złotych oczach rosła. Zanim zdążyłam się zorientować, teraz to on przywarł swoimi wargami do moich, mocno mnie obejmując. Po mojej twarzy spłynęło więcej łez szczęścia. Ukradkiem dostrzegłam, jak reszta Herondale'ów obserwuje nas z szerokim uśmiechem na ustach.
- Kocham cię. Bez różnicy, ile będziemy ich mieć, słońce, chcę cię zawsze widzieć taką jak teraz - wyszeptał. - Szczęśliwą.
I byłam.
Z nim.
Z nową rodziną.
Nowym życiem.
B y ł a m.
Może zacznę od tego, że wesołych świąt (wiem, spóźniłam się, ale lepiej teraz niż wcale xd) i szczęśliwego nowego roku, aby był on lepszy niż ten! Sukcesów i spełnienia marzeń, Aniołki! Zasługujecie na to <3
Co do rozdziału, mam nadzieję, że wam się podobał ten rozdział. Był on bowiem ostatni. Następny w kolejce będzie epilog z podziękowaniami <3 Pojawi się on prawdopodobnie wkrótce ;)
Mimo to dziękuję wam już teraz <3 Za wszystko; za komentarze, opinie, o b e c n o ś ć i poświęcony czas na czytanie mojego ff! Dziękuję <3
Nie moge uwierzyć że to koniec to jeden z moich ulubionych blogów( historii). Chce przeczytać ten epilog i nie chce, nie chce by to był koniec. Przywróć Izzy, niech bedzie z Jonathan. Mam nadzieję że nie skończysz z pisaniem i jeszcze że napiszesz coś z Darów Anioła.;-)
OdpowiedzUsuń