poniedziałek, 4 lipca 2016

Rozdział 6 Wiadomość

◊ Isabelle 



Następnego ranka obudziłam się wraz z uczuciem nadmiernego gorąca. Zamrugałam kilka razy, starając się przywrócić swojemu wzrokowi odpowiednią ostrość. Dopiero po chwili, kiedy chciałam się odkryć, zrozumiałam, że nadmiar ciepła pochodzi od obejmujących mnie silnych ramion, które przyciągały mnie do ciepłego, umięśnionego ciała za mną.

Musiało minąć kilka sekund zanim przypomniała mi się wczorajsza i zdecydowanie gorąca noc. Na wspomnienie o tym, zarumieniłam się, uśmiechając.

Ostrożnie spojrzałam przez ramię na spokojną twarz Jonathana, która wskazywała, iż wciąż był pogrążony w głębokim śnie. Nie chcąc go budzić, powoli i ostrożnie wyswobodziłam się z jego ramion, przygryzając dolną wargę. Już miałam wstać, okrywając się szczelnie drugą kołdrą, kiedy poczułam nagłe szarpnięcie do tyłu.

Ledwo, co wylądowałam na poduszkach, a nad sobą zobaczyłam nachylającą się twarz o zielonych oczach. Usta tej samej samej osoby przywarły do moich, nie dając mi szansy wykrztusić jakiegokolwiek słowa.

Odwzajemniłam pocałunek, który musieliśmy niestety po chwili przerwać, aby móc zaczerpnąć tchu.

- Dokąd się wybierasz? - spytał cicho z uśmieszkiem na twarzy.

- Nigdzie, tylko do łazienki - zaśmiałam się.

- A jednak po za łóżko - odparł z udawanym niezadowoleniem, po czym złożył pocałunek na mojej szyi.

- Wczorajsza noc ci nie wystarczy?

- Jestem bardzo zachłanny.

- Zdążyłam się domyślić. - westchnęłam, po czym wstałam szybko. - Jednak zgaduję, że pora śniadania już dawno minęła i moja rodzina staje na głowie, zastanawiając się, gdzie jestem.

- Napisz im ognistą wiadomość. - zaproponował, opierając się wygodnie na łóżku. Do pasa był nakryty kołdrą, jednak tors był ukazany w całej okazałości. Na sam jego widok, szczelniej okryłam się kołdrą.

- Pewnie! Czemu nie! Hej, mamo, tato, Alec, jestem we Francji, w górach razem z bratem mojej przyjaciółki! - zacytowałam, naśladując wysoki głos. Na koniec spojrzałam na Jonathana z niedowierzaniem kręcąc głową, co wywołało u niego rozbawienie na twarzy.

- Dobra, wezmę to na siebie. Powiemy, że zabrałem się na spacer po Alicante, zrobiło się późno i przenocowałaś w posiadłości Morgensternów.

- Świetnie, dzięki - powiedziałam, wymuszając uśmiech. Zaczęłam zbierać rozrzucone ubrania z podłogi, po czym skierowałam się do łazienki, krzycząc:

- Za kilka minut będę gotowa!

- Mam dwie siostry, Isabelle. Nie rób ze mnie głupca, przecież wiem, że "kilka minut" w języku dziewczyn, to tak naprawdę "kilka godzin"! - Na jego uwagę, nie mogłam powstrzymać uśmiechu.



Jace 



- I jak się czujesz? - spytałem, całując ją w głowę, która spoczywała na moim obojczyku. Palcami lekko gładziłem jej ramię, kreśląc na nim przypadkowy wzór. Mogłem tak leżeć wieczność    w ciszy, z ukochaną osobą, wdychając jej cudowny zapach wczorajszych perfum.

- Nieziemsko - Mogłem usłyszeć zadowolenie w jej głosie, oraz poczuć jej unoszące się kąciki ust.

W mojej głowie wciąż krążyły wspomnienia z ostatniej nocy, kiedy cała mi się oddała, a ja mogłem cieszyć się całą nią, wraz z otaczającym nas uczuciem pragnienia i miłości.

- Podobało ci się?

Cisza.
Cisza.
Cisza.

- Chyba tak - mruknęła po dłuższej chwili ciszy.

- Chyba? - powtórzyłem, lekko marszcząc brwi, na co uniosła głowę, aby na mnie spojrzeć. W jej oczach dostrzegłem pewnego rodzaju niepewność. - Bolało? - spytałem.

- Nie, ale... Denerwowałam się - wyszeptała. - Było cudownie. Najwspanialsza noc w moim życiu, naprawdę, ale nerwy mi dokuczały.

- Nic nie szkodzi - pocieszyłem ją, mocniej obejmując jej ciało. - To normalne.

Posłała mi lekki uśmiech, po czym okrywając się kołdrą, wstała. Skierowała się w stronę łazienki, przez którą się zatrzymała, aby na mnie spojrzeć.

- Idę pod prysznic - oznajmiła. - Chcesz się przyłączyć?



***



Ciepły strumień wody spływał w postaci strumyków po naszych ciałach, rozluźniając ich każdy centymetr. Jedyny dźwięk, który nam towarzyszył wśród uderzających w nas i posadzkę kropelek wody, należał do naszych serc, które zdawały się tworzyć jedność, podczas kiedy między naszymi ciałami nie było nawet centymetra wolnej przestrzeni.

Tylko ja i Ona.
Ja i zesłana mi Anielica.

- Kocham Cię - powiedziałem, przelewając na to słowo całą siłę uczucia, które do niej czułem    miłość.

- Ja też Cię kocham. Bardzo. Całą sobą, chociaż na ciebie nie zasługuję.

- Dlaczego tak mówisz?

- Jesteś dobrym człowiekiem, Jace, a także Nocnym Łowcą. Jesteś wspaniałym chłopakiem, który potrafi zapewnić idealną i sprawiedliwą przyszłość swojej wybrance. Dlatego na ciebie nie zasługuję. Twoja osoba niesie ze sobą wiele dobrego, którego ja nie jestem godna. Moja przeszłość jest zbyt mroczna i okrutna - oznajmiła, mocniej wtulając twarz w mój obojczyk.

- Clary, proszę - zacząłem, dłonią zjeżdżając na jej plecy, którym gładkość nadal mnie zadziwiała. - Nie mów takich rzeczy. Kocham cię. Jeszcze wczoraj prosiłaś, abym ci wybaczył...

- Zrobiłam to, bo naprawdę żałuję tego, jak cię potraktowałam...i nie chcę, abyś był moim wrogiem. Ja też cię kocham i chcę, aby nasz związek był udany. Będę o niego walczyć. O ciebie, o mnie, o nas. Po prostu chcę, abyś wiedział, że jeżeli w przyszłości zdecydujesz się mnie zostawić...

- Clary...

- Jeżeli - zaczęła ponownie. - zdecydujesz się mnie zostawić, zrozumiem to.

- To działa w dwie strony - szepnąłem, mocniej ją przytulając. - Jednak chcę żyć teraźniejszością, Clary, a nie przyszłością. To zbyt odległy temat, dlatego cieszmy się sobą.

Pokiwała głową, po czym oderwała twarz od mojego ciała i spojrzała na mnie swoimi szmaragdowymi tęczówkami. Powoli przywarła swoimi wargami do moich, które odwzajemniły pocałunek.

Kilkanaście minut później wyszliśmy z pod prysznica, ubraliśmy się, zjedliśmy śniadanie, po czym wróciłem do domy, gdyż Clary poinformowała mnie, że jeszcze dzisiaj będzie chciała wznowić remont posiadłości.


Clary 



Po wyjściu Jace'a wysłałam ognistą wiadomość do Konsul, że chciałabym wznowić remont. Jeszcze tego samego dnia w posiadłości robotnicy zaczęli kontynuować to na czym skończyli ostatnim razem. Służące tym czasem pomagały mi w wymianie mebli i innego wyposażenia w posiadłości.

Wynosząc, już któryś raz, starą kanapę, spotkałam Jonathana, który właśnie zdejmował rękawiczki i szal. Widząc zamieszanie nie ukrywał zaskoczenia.

- Kontynuacja remontu?

- Tak - pokiwałam głową, dając znak służącym, aby same kontynuowały wynoszenie kanapy, abym ja tym czasem mogła porozmawiać z Jonathanem.

- Rozumiem, a co z piwnicą? - spytał, patrząc się na mnie czujnie. Ja jednak na wzmiance o tamtym pomieszczeniu dostałam dreszczy.

- Jest zamknięta. Po moim ostatnim "omdleniu" w tamtym miejscu, pozbyto się...yyy... szafy.

- Rozumiem. - mruknął, jakby się nad czymś zastanawiał.

- Ale opowiadaj, jak tam wieczór z Izzy. Domyślam się, że spędziliście noc w hotelu - zaśmiałam się, zmieniając temat.

- Och, i to jaką noc - uśmiechnął się do mnie znacząco, na co ja wybuchłam śmiechem.

- Nie mogliście się powstrzymać, co? Mogłam się domyślić, że to się tak skończy między wami.

- Nie przesadzaj. Grunt, że ona... znaczy my... byliśmy zadowoleni ze wczorajszego "spaceru" - oznajmił, po czym z uśmiechem na twarzy mnie ominął, kierując się zapewne do swojego pokoju.

- Będzie z tego waszego "spaceru" coś poważniejszego?! - spytałam jeszcze, zanim się oddalił.

- Kto wie! - odkrzyknął, nawet się za siebie nie oglądając.



Jonathan 



Docierając do pokoju, zatrzasnąłem drzwi, zamykając je na runę. Rzuciłem wyjściowe ubrania na komodę, po czym poszedłem wziąć szybki prysznic. Między czasie przypomniałem sobie ostatnią noc.

Musiałem przyznać, że Isabelle wcale nie jest pustą laleczką, za jaką ją uważałem. Ona naprawdę jest miła i mądra. Była rozeznana w wielu tematach, o jakich rozmawialiśmy. A co do jej umiejętności Nocnej Łowczyni, to nie musiałem pytać, gdyż będąc w instytucie asystentem nauczyciela treningów, miałem możliwość zobaczenia i przekonania się, jak dobrą wojowniczką jest Isabelle Lightwood. Na dodatek jej uroda i piękno. Można było powiedzieć, że jest ideałem kobiety ze Świata Cieni.

Moje rozmyślenia przerwał świst w powietrzu, a właściwie ognista wiadomość. Rozłożyłem złożoną na pół kartkę papieru, zaczynając czytać:




Jonathanie,                                                                                   
                                         
chciałabym cię poinformować, iż jestem niezwykle zawiedziona,
 bo zamiast starać się dokonać czegoś, czego tak mocno pragniemy, 
ty wdajesz się w romansidła z dziewczyną, w dodatku Lightwood.
I wiem, że nie powinnam się wtrącać w twoje prywatne sprawy,
nie obchodzi mnie to, z kim sypiasz. Jak chcesz będziesz ją sobie mógł
potem zabrać tutaj ze sobą, ale na B O G A, przestań się ociągać!
Spraw, aby zdrajczyni naszego rodu zapłaciła krwią za to, co zrobiła.
Dobrze wiesz, że zrobiłabym to sama, ale nie mogę. Nie mam możliwości.
Dlatego zrób to, co należy i wracaj wkrótce... sam lub z nową
"damą do towarzystwa".

                                                                                                  S.M



Westchnąłem, będąc niemal pewny, iż Seraphina w tej chwili niemal zwija się ze śmiechu, kiedy widzi mnie czytającego jej list. Zgniotłem więc kartkę, po czym wrzuciłem do ognia palącego się w kominku.









Rozdział był napisany już nieco wcześniej, ale mam na chwile internet, więc pomyślałam, że wstawię, chociaż rozdział wyszedł nudny :D Mimo to, życzę miłego czytania!

7 komentarzy:

  1. Cudo czekam na next ❤

    OdpowiedzUsuń
  2. Jonathan dlaczego?! Dlaczego współpracujesz z tą jędzą? ;c
    Moje serduszko krwawi!

    OdpowiedzUsuń
  3. Nie rób tego, Jonathan! Weź się ogarnij i bądź po dobrej stronie mocy ;D
    Rozdział jest świetny! ;)

    OdpowiedzUsuń
  4. Z Przyjemnością informuję cię, iż zostałaś nominowana do LBA!
    Więcej tu:
    http://the-mortal-instruments-another-story.blogspot.com/2016/07/liebster-blog-award.html

    OdpowiedzUsuń
  5. Rozdział CUDOWNY!!! Czekam na następny :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Nominuję cię do TAG'u więcej: http://obywateleedomu.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  7. Zostalas nominowana do LBA! Wiecej informacji znajdziesz na http://jaceiclaryczylimiloscmimowszystko.blogspot.com/2016/07/lba2.html

    OdpowiedzUsuń

Czytasz? Pamiętaj zostawić po sobie ślad ;3